środa, 23 maja 2012

Małe rzeczy a cieszą

Tydzik i Babulina chyba pogodzili się już z faktem, że każda wolna chwila oraz każda wolna złotówka zostanie wchłonięta przez działkę. Ale i działka niczym żywa istota odwdzięcza się im wieloma miłymi chwilami.
Oboje z dumą stwierdzili, że trawnik nieźle się rozwija. Trzy tygodnie po zasianiu i po dwukrotnym skoszeniu wygląda tak:


Te śmieszne trójkąty to Tydzika wspomnienie ze studiów. Z takich czworościanów zrobili wtedy ciekawą konstrukcję. Dziś zamysł jest taki, by wspięła się po nich nasturcja, której zresztą jeszcze nie ma. 

Regularne koszenie i obfite podlewanie to podstawa, Babulina bardzo wziął sobie do serca tę zasadę.


Kosić trzeba jednak bardzo uważnie, bo wprawdzie rabata przy ścieżce nie wygląda jeszcze imponująco, ale w różnych nieoczekiwanych miejscach można znaleźć prawdziwe perełki, z których Tydzik zawsze bardzo się cieszy.



Rabata jest jeszcze szara, ale kiełkują na niej przyszłe cuda, na przykład mieczyki, których cebul Tydzik zasadziła przeszło czterdzieści. Przy każdej wizycie na działce odbywa się uroczyste liczenie tych, które już wykiełkowały.


Paprotka przesadzona w bardziej reprezentacyjne miejsce też ma się dobrze.


Ta kępka pojawiła się już jakiś czas temu. Cichutko sobie rośnie, a Tydzik umiera z ciekawości co to właściwie jest. Poczekamy - zobaczymy.


Na rabacie ciągle pojawia się coś nowego. Większość kiełkujących roślin jest na tym etapie dla Tydzika zupełnie nierozpoznawalna. Stąd pewien problem z pieleniem. Niedawno wysiała całą masę nasionek różnych roślin jednorocznych. Teraz czeka, podlewa i pieli. No właśnie, ale jak odróżnić chwasty od roślin ozdobnych? Tydzik wyszła z założenia, że skoro nie jest pewna, to cieszy się z prawie każdego listka i niewiele usuwa. Na rabacie na razie panuje równouprawnienie.W końcu wszystko, co zielone jest lepsze od gołej ziemi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz