Całe szczęście, że działka Tydzika i Babuliny znajduje się w tak dogodnym miejscu. Z jednej strony na tyle blisko domu, że Tydzik może tam dojść z wózkiem w ciągu godziny, z drugiej, ta godzina to niejednokrotnie jedyna porcja ruchu w ciągu dnia.
Wczoraj wybrała się na działkę w godzinach popołudniowych i została tam do wieczora. A letni wieczór wśród zieleni to jest to, co Tydziki lubią najbardziej.
Domek, zupełnie niezamierzenie, nabiera klimatu japońskiego. Prawdopodobnie przyczynił się do tego pionowy ornament namalowany na drzwiach. Czy w Japonii często zdarzają się niebieskie domy? Właściwie to nawet ciekawy pomysł.
Po namyśle Tydzik stwierdziła, że nie podąży tym tropem. Ogród w stylu japońskim to kosztowna i pracochłonna inwestycja. Żwir, kamienie, mech, wodospady... Prostota i harmonia. Może kiedyś w innym miejscu, przy innym stanie konta i ilości wolnego czasu. Ale można sobie chociaż pomarzyć...
Czyż nie podobny jest klimat dwu powyższych zdjęć?
I jeszcze więcej japońskich inspiracji:
Nie da się ukryć, że japoński klimat najlepiej na Tydzika działa w pochmurne dni. Kiedy na działce słońce praży, to nawet wywrotka żwiru, tona mchu i tysiąc bambusów nie zrobią z działki ogrodu japońskiego.
Ale.. taka bambusowa ozdoba, to by było coś.
Albo czerwony akcent
albo latarenka
Ten tok myślenia doprowadził Tydzika do pomysłu posadzenia w ogródku Miechunki rozdętej. Roślina ta pochodzi z Japonii, jest łatwa w uprawie a jej ozdobę stanowi piękny kielich wybarwiający się na czerwono.
Najpiękniejsze dzieła sztuki tworzy natura. Tydzik jest urzeczona.
Po zasuszeniu kielichów miechunki można puścić wodze fantazji i wykonać jakąś ciekawą dekorację