Szybko zorientowali się, że działka to nie rozrywka na niedzielne popołudnie. Dotarło to do nich, kiedy kolejny weekend spędzali tam w całości (z wyjątkiem nocy, ze względu na dziecko).
Sprzątanie altanki okazało się sporym wyzwaniem. Do wyniesienia była część mebli oraz duża ilość nagromadzonych przedmiotów, między innymi kawałki wykładzin, pojemniczki po wszystkim, pordzewiałe narzędzia, odzież a nawet zabawki. Problematyczne okazało się miejsce składowania tych rzeczy. Spalić nie wolno, do działkowego kontenera nie wolno, bezpośrednio na wysypisko nie wolno (dzwonili), wyszło na to, ze trzeba samemu wywieźć do swojego "blokowego" śmietnika. Odciążył ich znajomy, który część rzeczy wziął, bo miał na nie pomysł.
Żeby jednak zatrzeć wrażenie, że na działce panował bałagan, trzeba wspomnieć, że wymienione przedmioty utrzymane były w porządku, poukładane na półeczkach, a w altance - dość starej i prowizorycznej - panował porządek i było całkiem czysto. Na każdym kroku widać, iż poprzednia właścicielka włożyła dużo serca i pracy w to miejsce. Dlatego też postanowili zachować część rzeczy, a z drobiazgów - kilka wizerunków Matki Boskiej, jakąś modlitwę skreśloną ołówkiem na kartce i makatkę w stylu ludowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz